Kwiaty zła

To niezwykła podróż po świecie szalonego mordercy. Jej głównym motorem jest amerykański gwiazdor.
Powiedzieć, że John Malkovich jest ekranowym zwierzęciem, to nic nie powiedzieć. Facet o niepokojącej twarzy psychopaty ma w sobie tyle magnetyzmu, czaru i charyzmy, że można by nimi obdzielić obsadę niejednego filmu. Jest złodziejem scen, który, pojawiwszy się na ekranie, kradnie uwagę publiczności, a gdy zostaje sam na sam z obiektywem kamery, potrafi hipnotyzować. Kolejnym dowodem jego aktorskiej energii jest "Infernal Comedy. Spowiedź seryjnego mordercy", zapis spektaklu teatralnego Michaela Sturmingera wydany u nas na płytach DVD.

Monodram opowiadający historię Jacka Unterwegera, seryjnego mordercy, kobieciarza i więziennego poety to niebanalna artystyczna prowokacja. Wcielając się w autentyczną postać Unterwegera, Malkovich hojnie obdziela go swoim urokiem. Nie tylko po to, by przyciągać uwagę publiczności, ale by wydobyć ze swej sztuki jej właściwy sens. W "Infernal Comedy…" publiczność pełni równie ważną rolę co artysta, bohater i sztuka jako taka. Malkovich wciąga widzów w dialog, spogląda na ich reakcje, manipuluje nimi. Jego postać uwodzi. Jest narcyzem, intrygującym szaleńcem. Ucieleśnieniem zła, a zarazem kruchą ofiarą własnych demonów. Przede wszystkim jest showmanem. Bo to właśnie show jest głównym bohaterem tej opowieści. Sztuka Sturmingera obnaża reguły współczesnej dyktatury mediów, mówi o sztuce, która zgubiła moralny kompas i odrzuciwszy kategorie dobra i zła, skupia się jedynie na budowaniu kuszących narracji.

"Infernal Comedy" byłby opowieścią naiwną, gdyby nie fakt, że jego twórcy zupełnie wyrzekają się łatwego dydaktyzmu. Nie jest to umoralniająca pogadanka ani zrzędzenie zgorzkniałych artystów nie chcących się pogodzić ze zmieniającym się światem. Krytyka tego ostatniego odbywa się w tle, między słowami, w niedopowiedzeniu. Wszystko zaś ubrane jest w zwiewny kostium dowcipu i teatralnej konwencjonalności. Malkovich bywa bowiem bardzo zabawny. Gdy opowiada o teatrze w Los Angeles, który miał wszystko, co potrzebne do stworzenia dobrego wydarzenia kulturalnego – a więc duży parking – i gdy dworuje sobie z Arnolda Schwarzeneggera, publiczność wybucha śmiechem. Między niewinnymi dowcipami i opowiastkami czarującego mordercy padają jednak słowa całkiem poważne i pytania, na które nie ma budujących odpowiedzi. Unterweger pyta bowiem ze sceny: kim byłbym bez mojej historii? Kto słuchałby mojej opowieści, gdybym wcześniej nie zamordował kilkunastu kobiet?

Łącząc operę, monodram i elementy performance’u Sturminger i Malkovich opowiadają bowiem o estetyzacji zła w kulturze. O tym, jak media i sztuka w pogoni za poklaskiem składają fundamentalne wartości na ołtarzu popularności. Ich spektakl niepokoi, świdruje, czasem drażni. Monologi Malkovicha przeplatane operowymi ariami (śpiewanymi przez Laurę Aikin i Aleksandrę Zamojską) i granymi przez orkiestrę utworami Vivaldiego, Haydna, Mozarta czy Webera składają się w spektakl przenikliwy i niezwykły. Jego głównym motorem jest, rzecz jasna, amerykański gwiazdor, który na naszych oczach przeistacza się ze scenicznego czarusia w wariata, mordercę i kruchą istotę głodną czułości. Niezwykłą podróż po świecie szalonego mordercy uzupełnia dołączony do polskiej edycji DVD film dokumentalny ukazujący kulisy powstawania spektaklu i przybliżający postać jego bohatera. Także dzięki niemu "Infernal Comedy" okazuje się fascynującym artystycznym przeżyciem z pogranicza kina, teatru i literatury.
1 10 6
Rocznik '83. Krytyk filmowy i literacki, dziennikarz. Ukończył filmoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Współpracownik "Tygodnika Powszechnego" i miesięcznika "Film". Publikował m.in. w... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones